Bywa, że lalka poświęca ideał, by mógł się do niego zbliżyć człowiek. W „Tekli" Krystyny Śmigielskiej do rozkapryszonego światka małej złośnicy Jagody, gdzie grymas wywija grymas, a egoizm puszcza wodze bufonady, trafia zabawka, w której i przez którą kreowane przez dziewczynkę pojęcie życia bez prawa do błędu stopniowo ulega detronizacji. Odchodzenie od perfekcji z lalką w roli głównej zachodzi początkowo zarówno na poziomie dziecięcych pragnień i marzeń, jak i percepcji rzeczywistości: nieśmiertelna Barbie, przereklamowana wykwintnisia gustująca w ubrokaconych bibelotach i różowych sukniach z krynoliny – jednoczesne uosobienie wizji świata Jagody – zostaje pozbawiona głosu, zamiast niej zaś przemawia niepozorna, staroświecka i nieatrakcyjna gałgankowa postać, co pozwala dziewczynce zrozumieć i docenić wartość jednostki, tak wyjątkowej i niepowtarzalnej w świecie podległym dyktaturze komercji, hołdującym typowości, wygodzie oraz powierzchowności. Wyparcie ideału, w wyniku którego dokonuje się przewartościowanie w sposobie myślenia dziewczynki, jest również widoczne w bezpośredniej próbie zmiany odbioru rzeczywistości, a także zachowania niegrzecznej bohaterki. W tym celu autorka wykorzystuje mechanizm odwrócenia ról – to lalka (nie człowiek) uczy, wychowuje, doradza, umoralnia, niekiedy nawet bawi się Jagodą, uświadamiając jej popełniane błędy. Choć „Tekla” niczym nie różni się od większości wydań dedykowanych dzieciom w wieku od ośmiu do jedenastu lat, pełniących funkcję dydaktyczną i reprezentujących podejście antropologiczne do motywu zabawy (dziecięcy bohater, bawiąc się, eksploruje świat, zaś czytelnik, współprzeżywając w lekturze, nabywa doświadczenia życiowego), oryginalność pozycji Śmigielskiej ma swoje źródło w grze perspektywą (czytelnik poznaje wydarzenia oczami lalki, dziecka oraz dorosłych) wprowadzającej nastrój nieoczywistości i prowokującej do towarzyszących stale w trakcie lektury pytań: kim jest Tekla i dlaczego autorka oddaje jej głos. To właśnie na granicy spojrzeń, odbioru rozpoczyna się istnienie i nieistnienie lalki oraz dziecka wyrażone perfekcyjnie w zacierających granice między tym, co ludzkie i nie-ludzkie, inscenizowanych ilustracjach Eweliny Kramarz, które przypominają spektakl kukiełkowy unowocześniony zaburzoną proporcją i przerysowanym kształtem o subtelnym a wyraźnym zarysie i szczególe. Otwieramy się na wniosek, że spotkanie przez dziewczynkę tego, co nieidealne, rozpoczyna jej przyjaźń nie tylko z lalką. Przede wszystkim z samą sobą. Zbliżenie do ideału zachodzi przez akceptację rzeczywistości. Serdecznie polecam, Blanka Lisowska
Recenzja
Archiwum